Facebook zasugerował mi, że powinnam się zainteresować pewnym profilem. Autorka miała dwa razy więcej fanów ode mnie, myślę sobie, warto się czegoś nauczyć od lepszych, zobaczmy. Był to profil z baśniami terapeutycznymi, przekierowujący na blog autorki. Do każdej baśni dodano stosowną ilustrację. Bez wysiłku zrozumiałam, że autorka nie jest jednocześnie ilustratorką, a obrazy i zdjęcia zaczerpnęła z bogatych zasobów Google'a.
Tymczasem ostatni wpis na profilu Fb dotyczył nieuczciwego skopiowania stworzonych przez nią treści! Autorka boleje nad tym, że jej dorobek jest bez jej wiedzy i zgody rozpowszechniany, jako treści cudze, a tym samym praca, jaką włożyła w tworzenie strony, poszła na marne.
Szczerze współczuję.
Jednakowoż owa autorka powinna chyba zastanowić się nad tym, co sama robi na blogu i Facebooku? Przejrzałam kilka wpisów i nigdzie ilustracje nie były podpisane! Posługując się cudzymi zdjęciami i ilustracjami jako "cytatami" nie musimy wprawdzie za nie płacić, jednak dobrym obyczajem, stosowanym przez nielicznych, jest podpisywanie treści imieniem i nazwiskiem autora, a przynajmniej podawaniem adresu strony, z której treść skopiowaliśmy. Ideałem byłoby, gdybyśmy uzyskali zgodę autora, ilustratora, fotografa.
Ideał to jednak nie do zrealizowania. Bo po pierwsze, gdzie ich znaleźć? Nawet w czasach, gdy wszyscy siedzą na Fejsie, niełatwo trafić do twórcy. A co, jeśli nam nie udzieli zgody? Albo zażąda zapłaty?
Ideał to jednak nie do zrealizowania. Bo po pierwsze, gdzie ich znaleźć? Nawet w czasach, gdy wszyscy siedzą na Fejsie, niełatwo trafić do twórcy. A co, jeśli nam nie udzieli zgody? Albo zażąda zapłaty?
Tak więc, autorko-bajarko, krytykujesz innych, podczas gdy powinnaś zrewidować swoje postępowanie wobec różnych osób, które też nie muszą być szczęśliwe, że ich praca ozdabia Twoją stronę. Może nie zgadzają się z jej wymową? A może po prostu nie życzą sobie, podobnie, jak Ty sobie nie życzysz, żerowania na ich dorobku?
Najlepiej w takiej sytuacji robić własne rysunki lub zdjęcia. Oczywiście nie będą one tak doskonałe, jak te, które możemy skopiować, sprawa jednak będzie moralnie czysta. A skoro uczy się ludzi właściwego postępowania, powinno się starać samemu być w porządku.
A teraz wyobraźmy sobie Internet bez kradzionych zdjęć, rysunków, filmów. Udało się komuś? Mnie nie. Przecież bezwzględne kopiowanie z sieci to praktyka codzienna, powszechna. To normalność.
Najlepiej w takiej sytuacji robić własne rysunki lub zdjęcia. Oczywiście nie będą one tak doskonałe, jak te, które możemy skopiować, sprawa jednak będzie moralnie czysta. A skoro uczy się ludzi właściwego postępowania, powinno się starać samemu być w porządku.
A teraz wyobraźmy sobie Internet bez kradzionych zdjęć, rysunków, filmów. Udało się komuś? Mnie nie. Przecież bezwzględne kopiowanie z sieci to praktyka codzienna, powszechna. To normalność.
O ściąganiu mówi się krytycznie, kiedy idzie o młodzież i lekcje, jednak ściągają wszyscy lub niemal wszyscy. Ściągamy muzykę i filmy z sieci, nie widząc nic złego w tym, że autor, reżyser czy muzyk nie dostaje za swą pracę ani grosza, bo ktoś życzliwy wrzucił do sieci jego dorobek. Oburzamy się dopiero, kiedy nas samych to dotknie! W dobie digitalizacji treści ściągają już nawet naukowcy, którzy czasem wręcz ryzykują kariery, nie opatrując cytowanych cudzych treści przypisem! Powszechnie ryzykują magistranci. Nie wiem, czy komukolwiek odebrano tytuł naukowy z powodu plagiatu. Mam nadzieję, że tak.
Dlaczego przymykamy oczy na to sięganie po cudze dobro? Dlaczego nie mamy ani chwili refleksji, że aby je wytworzyć, ktoś musiał włożyć pracę, a ta powinna być nagrodzona? Sądzę, że ma to związek z nagromadzeniem treści w Internecie, wręcz z ich nadmiarem.
Myślimy: "Kto się zorientuje, jeśli uszczknę coś z tak suto zastawionego stołu? Nie znam tego ilustratora (fotografa, muzyka, autora), a on mnie nie znajdzie, więc po co się wysilać i go szukać? A nawet jeśli mnie znajdzie, nic mi nie zrobi za użycie tego jednego zdjęcia (piosenki, ilustracji, tekstu), najwyżej je wyrzucę".
I proceder trwa, zataczając coraz szersze kręgi. Nikt go nawet nie nazwał "niską szkodliwością społeczną". Chociaż owszem głośna stała się sprawa trzynastoletniej autorki, która ukradła powieść z bloga studentki, wydaną następnie przez wydawnictwo Bellona. Sprawę znajdziecie pod linkami: wersja Gazety Wybrczej i wersja Autorki bloga.
Oskarżenia o wydawanie plagiatów padały także pod adresem innych bardzo szacownych oficyn. To godne potępnienia! Wydawnictwa nie mogą zasłaniać się oświadczeniem autora. Jak widać niektórym autorom udało się obłaskawić sumienie, bo czerpanie profitów z cudzej pracy stało się nagminne, dosięgło nawet dzieci!
Przykładne ukaranie i nagłośnienie sprawy przez media byłoby dobrą lekcją dla spragnionych sławy zdobytej cudzym kosztem.
Liczne treści w Internecie są i zawsze będą darmowe. To tak zwana domena publiczna, nie obejmują jej prawa autorskie. Znajdziemy tu chociażby książki i zdjęcia, do których prawa autorskie wygasły.
Nie zwalnia nas to jednak z obowiązku ich podpisania!
Myślimy: "Kto się zorientuje, jeśli uszczknę coś z tak suto zastawionego stołu? Nie znam tego ilustratora (fotografa, muzyka, autora), a on mnie nie znajdzie, więc po co się wysilać i go szukać? A nawet jeśli mnie znajdzie, nic mi nie zrobi za użycie tego jednego zdjęcia (piosenki, ilustracji, tekstu), najwyżej je wyrzucę".
I proceder trwa, zataczając coraz szersze kręgi. Nikt go nawet nie nazwał "niską szkodliwością społeczną". Chociaż owszem głośna stała się sprawa trzynastoletniej autorki, która ukradła powieść z bloga studentki, wydaną następnie przez wydawnictwo Bellona. Sprawę znajdziecie pod linkami: wersja Gazety Wybrczej i wersja Autorki bloga.
Oskarżenia o wydawanie plagiatów padały także pod adresem innych bardzo szacownych oficyn. To godne potępnienia! Wydawnictwa nie mogą zasłaniać się oświadczeniem autora. Jak widać niektórym autorom udało się obłaskawić sumienie, bo czerpanie profitów z cudzej pracy stało się nagminne, dosięgło nawet dzieci!
Przykładne ukaranie i nagłośnienie sprawy przez media byłoby dobrą lekcją dla spragnionych sławy zdobytej cudzym kosztem.
Liczne treści w Internecie są i zawsze będą darmowe. To tak zwana domena publiczna, nie obejmują jej prawa autorskie. Znajdziemy tu chociażby książki i zdjęcia, do których prawa autorskie wygasły.
Nie zwalnia nas to jednak z obowiązku ich podpisania!
Ten, kto nigdy nie był twórcą, nie zrozumie najprawdopodobniej trudu stworzenia opowiadania, melodii czy obrazu. Warto się jednak wysilić pomyślawszy, czy chcielibyśmy, aby z naszego otwartego domu ktoś wyniósł, co mu się podoba i sprzedawał to jako swoje na pobliskim bazarku?
Nie kradnij, byś nie był okradziony.
Rzekłam.
Kłopot w tym, że chyba ludzie takiego ściągania z "neta" , nie uważają za kradzież. Poza tym, jak już do nich dociera, to i tak czują się bezkarni.
OdpowiedzUsuńPewnie tak właśnie jest, niestety...
UsuńW pełni się zgadzam z autorką tego posta.
OdpowiedzUsuńZ tymi książkami na Chomiku to jest jednak trochę inaczej... Źle robią ci, co je ściągają, ale wykroczenie (bo niestety ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu nie przestępstwo) popełniają ci, co je udostępniają bez prawa do takiego udostępniania. I naprawdę to ich należy ścigać, co jest w zasadzie łatwiejsze, bo jest ich mniej i łatwiej do nich dotrzeć.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyjaśnienie!
OdpowiedzUsuńNiestety ten proceder jest bardzo częsty i posiada ciche przyzwolenie społeczne. Dla tych którzy kradną, cytat jakby w języku polskim nie istnieje, sądzą, że cytowanie innych uwłacza ich godności.. A dlaczego? Znaczy to tylko tyle, że ktoś zadał sobie trud w odszukaniu odpowiednich ustępów w książkach. Wtedy sytuacja jest klarowna, nikt nikomu nie robi krzywdy a czytający uczą się korzystać z pracy innych, gdyż cytat musi być opisany (autor, książka, wydawnictwo). Szkoda, że często zapominamy o prostych prawidłach jakie istnieją w jęz. polskim , a przecież umiejętne korzystanie zgodnie z prawem to nie jest dyshonor!
OdpowiedzUsuńPani Małgorzato, zdaje się, że z ogrodu coś przyfrunęło na blog, podejrzewam, że nie zamknęła Pani okna przed snem :)
OdpowiedzUsuńWitaj "Kuzynko" :)
OdpowiedzUsuńZabieram cały Twój wpis na FB...
:*
P.S.
Cytat cytatem ale poza podpisem wypadałoby mieć zgodę autora
No właśnie, boję się jednak, Robercie, że nie da się tego nijak przeprowadzić... Choć oczywiście jestem za!
UsuńPani Małgorzato, do pani powiedzenia "Nie kradnij, abyś nie był okradziony" dodaję " Kto chce najlepszych rzeczy od świata, aby je otrzymać sam musi dać światu, to co ma najlepszego".
OdpowiedzUsuńBardzo piękne! I jak wysoko nam wszystkim stawia poprzeczkę! Nie wszyscy doskoczymy, bo człowiek jest leniwy... Pozdrawiam!
UsuńJest społeczne przyzwolenie na kradzież i to nie tylko intelektualną. W społeczeństwie nazywa się to, że ktoś jest zaradny, sprytny itp.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i
zapraszam na moja stronę http://nauczycielnatapecie.pl
Niestety, to prawda! Dziękuję za zaproszenie!
UsuńJest jeszcze gorzej. W świetle przepisów nie mamy prawa nigdy kopiować niczego, bez zgody autora. Na Blog Forum Gdańsk był wykład prawnika od praw autorskich i ku mojemu zdumieniu usłyszałam, że nawet podpisanie zdjęcia czy cytatu nas nie usprawiedliwia. Zawsze powinniśmy mieć zgodę autora, ale wtedy nie powstałby żaden wpis:( Nikt nie ma na to czasu ani pieniędzy, bo pewnie autor na ogół chciałby za to zapłaty. Osobiście nie mam wyrzutów sumienia przy zdjęciach ze spektakli czy filmu, jeśli w ten sposób reklamuję daną rzecz. Inne zdjęcia staram się robić sama. A już niepodpisanych cytatów w ogóle sobie nie wyobrażam...
OdpowiedzUsuńCo do mojego geniusza od ciała, to jak najbardziej uprasza się o reklamowanie go wszem i wobec :). Uważam to już za swoją misję, bo on niesie ratunek, kiedy większość lekarzy rozkłada ręce. Nazywa się Piotr Płaza, www.plazaosteopatia.com. Jest młody, ale przez to że od 14 lat bezustannie studiuje i poszerza swoją wiedzę, jest bezkonkurencyjny. Proszę zapytać Jadwigę:) Życzę powodzenia.:))
Helen, dziękuję za namiar! Natomiast w kwestii praw autorskich - nie musimy sięgać po cudzy dorobek, wbrew pozorom autorzy dzieł w wielu przypadkach zgodziliby się na ich darmowe wykorzystanie pod warunkiem podpisania i umieszczenia adresu. Problem polega na tym, że większość internautów kopiowania i wklejania nie uważa za kradzież. Pozdrawiam!
Usuńwiem że nie na temat ale muszę ,byłem zaskoczony ze w wiedeńskiej bibliotece mimo tylko dwóch regalików z polskimi książkami znalazłem "cukiernię "Twego autorstwa, teraz za to jestem dumny że siostra tak fajnie umie pisać , pozdrawiam serdecznie grzesiek , jakby co to : serwatowski@poczta.onet.pl ,
OdpowiedzUsuńWspaniale! ;-)
UsuńJestem pod wrażeniem :)
UsuńZajrzałem na ten podejrzany serwis Chomikuj.pl. Jest tam instrument ograniczający udostępnianie cudzych prac, nie korzystała Pani z tej możliwości?
OdpowiedzUsuńNie, nie przypuszczałam, że taki mechanizm istnieje. Dziękuję bardzo za podpowiedź.
Usuń