piątek, 5 listopada 2010

Nieco wstydliwe, oczywiste prawdy

Zostałam wczoraj poproszona publicznie wraz z pewnym młodym sportowcem, mistrzem sztuk walki, o odpowiedź na pytanie, czy nie żałujemy czasu spędzonego na tym, co jest sensem naszego życia. Mogliśmy bowiem przeznaczyć ten czas na inne, bardziej ekscytujące zajęcia.

Pytanie tylko z pozoru wydaje się pozbawione sensu.

Oczywiście mogliśmy robić co innego: siedzieć przed telewizorem, grać w kulki, spędzać czas z przyjaciółmi na pogaduchach, zabijać go na tysiąc innych sposobów, które mogłyby się komuś wydać bardziej atrakcyjne.

Udzieliliśmy z młodym człowiekiem zgodnej odpowiedzi, że nie żałujemy, bo tylko takie spędzanie czasu wydaje nam się sensowne.

Każdy ma oczywiście inny wyznacznik sensu, ale nasz sukces, oczywisty dla widowni, a przynajmniej dla pytającej nas dziennikarki, dla nas zapewne wciąż jeszcze jest jedynie pozorny.

Dziwne, że młody sportowiec też doszedł już do tego, że zawodostwo zasadza się na pracy i pokorze.
Im więcej czasu poświęcimy na zgłębianie przedmiotu naszego zainteresowania, im bardziej będziemy wobec niego pokorni, tym lepsze rezultaty uda nam się uzyskać.

Tymczasem młodzież, wychowywana w znacznej mierze przez media, uczona jest dokładnie odwrotnego modelu: karierę robi się łatwo, bez potu, krwi i łez, wystarczy wziąć udział w Idolu, Masz talent, czy temu podobnych igrzyskach.

Dlaczego media kreują poglądy sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem?
Chyba po to, żeby było miło.

Nikt nie chce się dowiedzieć, że kariera to kwestia lat pracy, potknięć, upadków, kompromisów, zniechęcenia, szukania właściwej drogi, błądzenia po omacku.

Młody człowiek ma przynajmniej trenera.

Zdobywanie szlifów w zawodzie trwa bardzo długo i nawet jeśli przygotowuje nas do niego szkoła czy uczelnia, opuszczając jej mury mamy jedynie mgliste wyobrażenie, które musi zetrzeć się z realiami prawdziwego życia.

A realia są zawsze inne niż myśleliśmy, niż nam próbują wmówić media, szukając przede wszystkim takich ludzi, którym się "udało".

W życiu nic się nie "udaje" samo z siebie, wszystko trzeba wypracować. Tymczasem etosu pracy nikt nie stara się budować, bo w naszych rozbawionych czasach, wstyd się nawet przyznać, że nie jest zabawne dostać w kość na treningu albo w samotności przez rok szukać ścieżek dla bohaterów, których życie rozwinie się przed czytelnikiem niczym barwna wstążka w jeden zaledwie wieczór.

I że wcale nie bawią nas te wieczory, kiedy dostajemy baty, bo przeciwnik zbyt celnie uderzy.

Za to satysfakcja z przekroczenia zdawałoby się nieprzekraczalnej granicy nie da się porównać z niczym.

Łatwe zwycięstwo smakuje krótko, trudnym można delektować się latami, nieprawdaż?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz