sobota, 17 lipca 2010

Do dupy z tą emancypacją!

I pomyśleć, że kobiety kobietom zgotowały ten los!

Źle nam było wcześniej? Siedziała sobie jedna z drugą w salonie, szydełkiem machnęła raz i drugi, a dookoła kręciło się mnóstwo służby, gotowej na każde skinienie. Pani ledwo wyciągnęła dłoń po dzwoneczek, a już w te dyrdy ktoś leci:
- Franciszko, proszę podać herbatę!
- Tak jest, jaśnie pani!

A teraz, co? Sama sobie musisz robić.

Dom kto utrzymywał? Facet!
A teraz, co?
On zamyka firmę, bo mu się nie opłaca i siedzi całymi dniami przed telewizorem. Kiedy mówisz, żeby sobie poszukał roboty, mówi:
- Sama sobie poszukaj!
I to jest w porządku.

Nieważne, że siedząc w domu prowadzisz swoją firmę, która utrzymuje dom i z której spłacasz kredyty, które on też zobowiązał się spłacać. To TY masz sobie poszukać dodatkowej pracy na mieście.

Oto nasza emancypacja: on siedzi w domu, a Ty na dwóch etatach utrzymujesz rodzinę.

Powiedzmy, że na to zgoda, ale w takim razie niech on się w tym czasie weźmie za zakupy, gotowanie, sprzątanie, wożenie dzieci do szkoły i na zajęcia dodatkowe, pranie, prasowanie i ogród!
Ale nie, bo to niemęskie. On w tym czasie pójdzie na tenisa, ryby albo poogląda mecz.
Ty posprzątasz, ugotujesz i ogarniesz całą resztę po powrocie z dodatkowej roboty.
Bo nie powiesz przecież:
- Ale jestem zmęczona! Szef tak dał mi do wiwatu!

Ty nie masz prawa być zmęczona, bo trzeba odrobić lekcje z dziećmi.
I kiedy on będzie pochrapywał podczas "M, jak miłość", skończysz wieszanie prania. Gdy on się ocknie i przełączy na "HBO na stojaka", ty rozstawisz deskę i uprasujesz dzieciom ciuchy na jutro. Kiedy skończysz gotować jutrzejszy obiad, będą grali hymn w telewizji.
To go wreszcie obudzi.
Przeciągnie się, wstanie i powie, jaki jest bardzo zmęczony i że już pora iść pod prysznic.
No, jasne!
W tym czasie ty podlejesz kwiaty i zetrzesz kurz.
I ciągle nie będziesz zmęczona.

Tak wygląda emancypacja. Wreszcie nikt nie broni nam pracować ponad siły.

Faceci już wiedzą, że jesteśmy głupsze od naszych prababek, że w tym opętańczym pędzie do równouprawnienia chcemy wziąć odpowiedzialność za świat i tylko udają, że im się to nie podoba.
Z wrodzonego lenistwa oddadzą nam wszystko.
Zobaczycie.
Nie pięćdziesiąt procent miejsc w parlamencie. Całą setkę, bo głupi nie są.
Po co mają zasuwać w robocie, jeśli my ich z chęcią zastąpimy?

Teraz nie muszą już nawet wywoływać wojen, nas i tak całymi dniami nie ma w domu.
Mogą spokojnie zdrzemnąć się przed telewizorem. I tak wiadomo, że kolacja będzie na czas.

Więc, kobiety, błagam, zastanówcie się: Czyśmy nie przesadziły z tą emancypacją?

Rzekłam.

11 komentarzy:

  1. Zgodzę się z Panią, że odrobinę przeginamy... Pracujemy ponad siły, ciągle na 100% a później taki osobnik płci męskiej ok 30-stki stwierdza, że z mamusią mieszka mu się najlepiej więc na co mu żona, dzieci skoro mama ugotuje, posprząta, wyprasuje a on hulaj dusza piekła nie ma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tu piszę o trochę starszych mężczyznach. Ale znam z autopsji też tych pod trzydziestkę młodych, co to nie ma dla nich dość dobrej pracy i nie zamierzają się usamodzielniać. We Włoszech się na nich mówi "bambini"... Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Do dupy, Pani Małgosiu, do dupy. Czasem najmocniejsze określenia są najtrafniejsze.
    Nie narzekam - mam wspaniałego męża, który wyręcza mnie w wielu rzeczach. Każdy ma swoją działkę, nigdy nie oddałabym mu prasowania i sprzątania w "zakres obowiązków" - po prostu to lubię (można to uznać za zboczenie albo chorobę umysłową, ale, kurczę, lubię to!). I odwrotnie - nie wtrącam się w jego obowiązki: samochód niech sobie poleruje ile wlezie :-) Wiem, że to stereotypowe bardzo, ale dobrze mi z tym.
    Rozumiem jednak wymowę tego tekstu i - abstrahując od mojego radosnego przypadku - podzielam. Tak to niestety jest, że ciężka domowa praca jest obowiązkiem kobiety i wydaje się to panom (nie wszystkim!) oczywistością. I nie zawsze zdają sobie sprawę z faktu, jaka to ciężka praca...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale! Gratuluję wyboru męża! Mój też siebie nie odnajdzie w tym tekście. Skleiłam go z portretów kilku innych znajomych panów. Młode pokolenie dziewczyn między innymi dlatego tkwi w singielstwie (jeśli można użyć takiego neologizmu), że wielu mężczyzn nie potrafi odnaleźć się we współczesnych realiach. My już wyrabiamy 200% normy, oni często tylko 50%... Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  3. Z tym szydełkiem i salonem to dotyczyło tylko jednej klasy społecznej, w innych (chłopska, robotnicza) równo zasuwały obie płcie, z tym że ta nasza płeć idąc do pracy dodatkowo brała dzieciaka w chustę.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Więc, kobiety, błagam, zastanówcie się: Czyśmy nie przesadziły z tą emancypacją?"

    Orany. To nawet nie jest ironiczny wpis...
    Kto przesadzil? Ta sluzaca, co latala z herbatka, jak jasniepańca machala szydelkiem?

    OdpowiedzUsuń
  5. Przesadziłyśmy my, współczesne kobiety, które biorąc na swoje barki zbyt wiele ciężarów współczesnego świata, zwalniamy tym samym z tej odpowiedzi mężczyzn. To nie był tekst o nierównościach społecznych w ogóle. Przykro mi, jeśli wyraziłam się nie dość jasno.

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie emancypacja, to my Mamuśki tworzymy takich mężczyzn :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że jest trochę inaczej. Nie chodzi o to, że same zapracowałyśmy na taką, a nie inną sytuację i że urabiamy sobie ręce po łokcie na własne życzenie, tylko o to, że zawsze możemy pogonić takiego nieroba. Jeśli tego nie robimy, nasz wybór, że pracujemy na dzieci, siebie i jeszcze "organizujemy mu kablówkę". Kiedyś kobieta takiego wyboru nie miała. Wg mnie to o to chodzi w emancypacji, że możemy się zgodzić na wylegiwanie męża na kanapie, ale nie musimy.
    AniaK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, kurczę, Pani Małgosiu, to o mnie, tak dałam się wrobić, nie mamusia, ale ja sama. Zanadto się opiekowałam, pomagałam, wyręczałam, aż gościu się tak przyzwyczaił, że ani rusz. Chyba się wypiszę z tego układu, choć dzieci już dorosłe i właściwie mi wisi, czy pomaga i czy pracuje, bo sama doskonale daję sobie radę... Mariola (czytelniczka)

      Usuń