sobota, 26 listopada 2011

Czyja ta wojna?

Ruch sprzeciwu wobec dotychczasowej polityce firmy Empik rozrósł się niespodziewanie, ale w ruchu tym zupełnie nie widzę dużych wydawców.

Pytam zatem naiwnie: Drodzy Państwo, czyja jest ta wojna? Jak długo jeszcze będziecie trzymali głowy w piasku, udając, że to nie Wasza sprawa?

Dostaliście niespodziewanie potężnego sprzymierzeńca w osobie ruchu społecznego oraz opinii publicznej, która stoi murem za rzetelnymi praktykami kupieckimi, krytykuje zaś matactwa i oszukańcze zabiegi, wykorzystajcie ją!

Wejdźcie na barykadę, bo jeśi teraz Was tu zabraknie i nie zmienicie swoich stosunków z siecią, to hydra połknie Was jednego po drugim.

Nie chodzi o to, by doprowadzić do upadku sieć Empik, raczej o to,
by wreszcie i to publicznie zobowiązała się do przestrzegania uczciwych zasad współpracy, a zwłaszcza terminowości w regulowaniu zobowiązań.


Zwracam się również do udziałowców firmy Empik - grupy Eastbridge, Aviva OFE oraz Pioneer Pekao Investment Menagement o zauważenie problemu, który może doprowadzić do jeszcze większego spadku wartości akcji tej spółki.

Nie da się już dłużej tolerować sytuacji, w której wszyscy przymykają oczy na działalność firmy niezgodną z podstawowymi zasadami uczciwości kupieckiej.

Wszystkim ludziom świadomym wagi obecności książki w kulturze zależy na jak najszybszym i trwale satysfakcjonującym rozwiązaniu sprawy. Chcemy wrócić do salonów księgarskich z poczuciem, że pieniądze, które tam zostawiamy trafiają we właściwe ręce.

Dixi.

środa, 23 listopada 2011

Mamy okazję się wykazać

4 listopada spłonęła biblioteka w Kobułtach:

http://bibliotekabiskupiec.blogspot.com/p/filia-w-kobutach.html

Informuję, że jutro wyślę na adres podany pod linkiem WSZYSTKIE powieści mojego autorstwa. Będą to nowe książki z dedykacjami dla Czytelników tej biblioteki.

Proszę również wszystkich ludzi dobrej woli o wysłanie na adres:

Miejska Biblioteka Publiczna
Al.Niepodleglości 3
11-300 Biskupiec

nowych lub niezniszczonych książek celem odbudowania zasobów tej biblioteki.

Z wyrazami nadziei,
mga

sobota, 19 listopada 2011

Czy kapitalizm upadnie 3

A teraz uderzmy się w piersi i porozmawiajmy o chciwości.

Dlaczego banki tak bardzo śrubowały zyski? Robiły to w pewnym sensie dla nas.

Uśmiechacie się? Więc jesteście jedynie kredytobiorcami? Może jeszcze we frankach?

Jak by nie było, banki walczą o zyski dla swoich akcjonariuszy, ale też w pewnym sensie (i w o wiele mniejszym stopniu) dla swych depozytariuszy.

Nie zmienia to faktu, że prezesi są w tej chwili najbardziej znienawidzoną, choć nieliczną grupą społeczną.

Pieniądz rządził światem od zawsze, ale kiedyś na tronach zasiadali pomazańcy boży, kontynuujący tradycję rodową synowie, bogaci władcy, którzy nie potrzebowali zabiegać o kasę na kampanię wyborczą, nie podkładali się zatem rozmaitym lobby, a najbardziej temu, które daje najwięcej.

Średniowieczni suwerenowie sami rozdawali ziemię swym poddanym, oni nagradzali lukratywnymi posadami i kosztownościami.

Dość szybko okazało się jednak, że samo rządzenie jeszcze tak bardzo dochodowe nie jest, przy okazji trzeba też zabiegać o względy społeczeństwa (a przynajmniej niektórych jego przedstawicieli lub grup). Ci, którzy nie mogli rządzić i poświęcili się zarabianiu pieniędzy, chyba nie narzekali, w cieniu władzy też dawało się żyć, może nawet znacznie lepiej niż w świetle reflektorów.

Churchill bronił demokracji, twierdząc, że nie wymyślono lepszego ustroju.

Czyżby? Może nie wymyślono dotychczas?

Na razie pod Wall Street grupy zdesperowanych Amerykanów pokazują, jakim przeciążeniom została poddana nasza wersja demorkacji, bo nie ma ona przecież nic wspólnego z demokracją ateńską. Widać, jak bardzo pieniądz i tylko pieniądz rządzi światem.

Rządzi już nie tylko pod postacią złota czy papieru, teraz przyjął formę niematerialną, bo tak właśnie, jako nadzieja na zarobek może się mnożyć w nieskończoność.

Zapisywanie majątku w postaci kolejnych zer bardzo się nam wszystkim spodobało.

Nie boję się więc o kapitalizm.

Boję się o to, czy marginalizowane masy społeczne nadal będą godzić się na nierówności, które on tworzy.

Amerykanie widzą to najwyraźniej. Pieniądz skupia się. Coraz mniejsza grupa ludzi ma go coraz więcej.

Masa krytyczna być może została przekroczona. Eksperyment społeczny, który mogą zapoczątkować Stany Zjednoczone, czy to pod postacią reform, czy jako wybuch niezadowolenia społecznego, a więc quasi rewolucja, wydaje się tak ważnym momentem w dziejach, jak poprzednia, niesławnej pamięci rewolucja sprzed niemal stu lat. 

Tamta również wynikała z niezgody na wzrastające nierówności, niczego jednak nie naprawiła. Okazała się zgubnym eksperymentem, który kosztował życie i zrabował szczęście wielu milionów ludzi. Jedynie nieliczni się na nim obłowili.  

Czy politycy potrafią zaprowadzić jakiś nowy porządek społeczny bez rozlewu krwi?
Czy dojdzie do redystrybucji dóbr i przywilejów?
Czy młodzi Amerykanie zmuszą grupy rządzące do zmiany prawa?

Historia uczy, że nikt posiadający władzę nie pozbywał się jej dobrowolnie.

Czy tym razem będzie inaczej?

Dixi

niedziela, 13 listopada 2011

Dlaczego nie napiszę opowiadania dla Empiku

Empik Media and Fashion, jeden z ważniejszych dystrybutorów książek w Polsce, chce uświetnić przyszłoroczne Światowe Dni Książki i Praw Autorskich specjalnym wydawnictwem, w którym ukażą się premierowe opowiadania polskich autorów. Bezpłatną książkę, wydaną w trzystu pięćdziesięciu tysiącach egzemplarzy, zamierza rozdawać w swoich salonach począwszy od 23 kwietnia 2012.
Inicjatywa na pierwszy rzut oka piękna i godna pochwały, wszak podobno mądrych książek nigdy dość, gdy zajrzeć pod podszewkę, budzi rozliczne wątpliwości.

Pisanie na temat

Jak zapewne kilkudziesięciu innych autorów, dostałam w tych dniach imienne zaproszenie do współpracy. Czy opowiadanie napisane na zadany temat ma szansę być dobre? Być może, już tak bywało. Autor czasem potrzebuje impulsu. Zatem ktoś to Empikowi pewnie wykona, ja z pewnością nie.

Bezpłatna książka

Najlepsze rzeczy są podobno w życiu za darmo. Nie wierzę jednak w to, żeby, jak szumnie deklaruje  pomysłodawca akcji, ta akurat książka miała się przyczynić do rozwoju czytelnictwa w Polsce.
Niewielka jest szansa na to, aby zbiorek stworzonych ad hoc opowiadań otworzył komuś oczy na uroki literatury.
Empik robi sobie PR, bo ludzie zorientowani na książkę coraz rzadziej są jego klientami. Ma tu zajść prosta relacja opisana w teorii wywierania wpływu, a znana już starożytnym: "Do ut des" ("Daję, byś dał"). Ta właśnie książka ma nas dobrze usposobić do firmy, której ocena społeczna ostatnio drastycznie i nie bez powodu spadła.

Kiepskie notowania Empiku
Ludzie czytający, a więc myślący, widzą, że Empik nie jest już, jak byśmy chcieli, świątynią kultury.
Mówi się o nim, że sprzedaje jedynie miejsce na półkach, a nie deklarowane wartości, stąd nieobecność wielu ciekawych i kulturotwórczych tytułów i nadmiar tych, które takimi nie są.

Empik żąda od wydawców zmniejszania nakładów, jakby książki miały możliwy do określenia z góry termin przydatności.

Z umów na termin płatności określonych na sto osiemdziesiąt dni, Empik notorycznie się nie wywiązuje, zalegając miesiącami na bajońskie kwoty. Wypowiadała się na ten temat już rok temu, nieskutecznie zresztą, Polska Izba Książki w osobie Piotra Marciszuka. 

I dokładnie w tym samym czasie Empik kupuje wydawnictwa!
Czy to aby nie zawłaszczanie rynku i próba zwasalizowania wydawców?
Czy Empikowi uda się poprawić czarny PR, na który sam usilnie zapracował?

Wszystko zależy od nas, ludzi piszących i czytających. Nie dajmy się omamić pozorną sławą swego nazwiska odbitego w trzystu pięćdziesięciu tysiącach egzemplarzy darmowej książki, nie dajmy się ugłaskać pozornie dobremu panu.

To Empik potrzebuje polskiej książki.
Polska książka poradzi sobie i bez Empiku.       

Rzekłam.