piątek, 3 października 2014

Pełno nas, a jakoby nikogo nie było, czyli literatura kobieca w Polsce

W miniony weekend odbyła się w Siedlcach trzecia edycja Festiwalu Literatury Kobiecej "Pióro i Pazur". Jego założenie to promocja literatury pisanej przez kobiety dla kobiet. Wstępnej selekcji dokonują najaktywniejsze czytelniczki siedleckiej Miejskiej Biblioteki Publicznej. To one podjęły się heroicznego zadania przeczytania osiemdziesięciu nadesłanych na konkurs książek wydanych w 2013 roku. Dopiero wybrane przez nie pozycje czyta profesjonalne jury, w którego skład wchodzi krytyczka literatury, dziennikarki oraz blogerka. Najlepsze powieści oceniane są w dwóch kategoriach: "Pióra" i "Pazura". Do nagrody głównej nominuje się po pięć z każdej kategorii.


Zdjęcie grupowe po zakończeniu festiwalu.

Festiwal został powołany po to, aby promować dobrą literaturę kobiecą, ponieważ pomimo, że jest to literatura czytana i kupowana, wstydliwie przemilczają jej obecność niemal wszystkie media, podczas gdy nie czują się w obowiązku milczeć o kryminałach, powieściach sensacyjnych, fantasy czy komiksach. Co więcej, powieści kryminalnej udało się ostatnio wejść na salony i nikt już nie musi czytać jej w toalecie.

Organizatorzy wysłali liczne zaproszenia, ale niemal nikt z tak zwanych mediów mainstreamowych (poza Radiem RDC), w tym z czytanych głównie przez kobiety tygodników i miesięczników (poza Polityką i Elle) festiwalu nie zaszczycił. Być może festiwal nie wrósł jeszcze w kalendarz imprez kulturalnych, może wrzesień jest mocno dociążony. Szukam usprawiedliwień i nie bardzo znajduję. Wszak to te same czytelniczki, do których staramy się wspólnie dotrzeć!

Podobnie, choć wydaje się to nie tylko dziwne, ale wręcz szokujące, zachowuje się Instytut Książki, którego strona odnotowuje co prawda autorki-kobiety, ale jedynie z pewnego wąskiego kręgu, który przez krytyków uznany został za literaturę wysoką. Nas tam po prostu nie ma. 

Przemilczając istnienie tak licznej grupy autorek, dyskredytuje się równocześnie istnienie ich czytelniczek. Czy możemy sobie na to pozwolić w kraju, którego obywatele z nieczytania uczynili swą naczelną zasadę? Nie czytają już nie tylko robotnicy i chłopi, nie czytają absolwenci liceów, studenci, lekarze, architekci, nauczyciele, urzędnicy i prawnicy. Polska elita nie czyta! W domach nie ma książek! Oglądając projekty wnętrz, niemal nigdy nie widać tam miejsca na bibliotekę!

Oczywiście łatwo wydymać wargi pisząc o kobietach-autorkach. Dla wielu jest to synonim złej literatury. Jednak nie trzeba wcale być krytykiem, wystarczy czytać nieco więcej niż średnia, aby zauważyć, że nie ma jednej dobrej literatury. Literatur jest wiele, niemal tyle, ilu czytelników. Wisława Szymborska oglądała w telewizji "Niewolnicę Isaurę", czy to umniejszyło jej wartość, jako czytelnika?

Zastanówmy się więc, czy rozczytywania społeczeństwa nie należałoby zacząć od popularyzowania literatury środka, w tym powieści obyczajowej? Świetnie sobie poradzono z tym w sporcie. Nikt nie wystawia do wspólnych zawodów siatkarzy, koszykarzy i piłkarzy uprawiających piłkę nożną. To różne ligi. Różne ligi mogą też istnieć w literaturze. Co więcej, one już istnieją! 

Mówi się, że literatura dzieli się na czytaną i nagradzaną. 

Nie ma się co obrażać, kto inny sięga po klasykę i pisarza niszowego, kto inny po pisarza czy pisarkę literatury środka. Ważne, żeby czytali, bo daje nam to nadzieję, że jako społeczeństwo będziemy się rozwijać.   

Jako pisarki nie skarżymy się na swój los, bo mamy wiele świadectw zainteresowania. Nasze powieści kupuje się do bibliotek, na nasze wieczory autorskie przychodzą czytelniczki. 

Po co więc ten cały raban? 

Wiadomo, że nie współczesność, ale historia, nasi przyszli czytelnicy zdecydują, co ma pozostać na półkach, a co pójdzie do kosza. Dzisiejsze oceny są jednak w wielu przypadkach niemiarodajne, skażone uprzedzeniami, kolesiostwem, wyciąganiem wniosków na zasadzie pars pro toto.  

Festiwal wymyśliła zaprzyjaźniona grupa pisarek, a realizuje go heroicznie pisarka i dziennikarka, a teraz można już powiedzieć, że również działaczka społeczna, Mariola Zaczyńska. Ma skromne środki, na szczęście wspiera ją rodzima redakcja Tygodnika Siedleckiego oraz Urząd Miejski w Siedlcach i coraz liczniejsza grupa sponsorów.

Warto, by decydenci od promocji książki zauważyli i wsparli te działania, warto, aby włączyły się w nie inne biblioteki miejskie Mazowsza i Podlasia. Warto zobaczyć rozwijającą się coraz bardziej akcję, która wciąga do rozmaitych działań wielu mieszkańców miasta pokazując, że książka jako produkt kultury wciąż ma potencjał. Warto wesprzeć siłę kobiet, które w ten sposób próbują naprawić świat. 

Rzekłam.


20 komentarzy:

  1. Byłam. Już drugi raz. I powiem szczerze, że chociaż dla mnie jest to impreza wielka, dla wielu nic nie znacząca. Tyle kobiet (i nie tylko kobiet) czyta literaturę kobiecą, ale uważam, że promocja dobrych książek wciąż "leży". Dobrze, że działa poczta pantoflowa i "jedna pani, drugiej pani..." bo bez tego chyba byłoby jeszcze smutniej :(

    OdpowiedzUsuń
  2. O festiwalu dowiedziałam się post factum.Szkoda, może udałoby mi się namówić wydawnictwo do wysłania mojej pozycji, która pomimo lekceważonej "fantasy" miała coś do powiedzenia o relacjach kobiet w kontekscie wielopokoleniowym.Fakt, że wydawnictwo samo z siebie nie zazauważyło tej szansy, jakim jest festiwal, pozostaje tylko do mojego rozważania. Pozdrawiam, Julia Bernard

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że będzie okazja w przyszłych edycjach. Dziękuję za Pani głos!

      Usuń
  3. Rok temu o festiwalu usłyszałam, stwierdziłam, że nominowanych książek w większości nie znam i nie mam palącej potrzeby ich poznania. Rzadko sięgam po literaturę kobiecą, po prostu. W tym roku z zazdrością oglądałam zdjęcia, czytałam relacje i tak sobie myślę, że może jednak warto spojrzeć poza schemat (lit. kobieca = płytkie czytadła) i że ten festiwal w tym pomoże. Już myślę intensywnie, czy nie zajrzeć tam za rok. Tak więc - wydaje mi się, że festiwal dopiero zacznie się przedzierać do ludzi i powoli, powoli nabierać znaczenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastycznie, oby była Pani dobrym prorokiem! Warto może zacząć znajomość z tą literaturą od pozycji nagrodzonych?
      I proszę się koniecznie wybrać tam za rok! Dziękuję!

      Usuń
  4. Powiem tak: dwa lata temu zdobyłam główną nagrodę na rzeczonym festiwalu, na którym nie pojawił się nawet mój ówczesny wydawca. Łatka pisarki literatury kobiecej więcej mi drzwi pozamykała, niż otwarła, niestety. I strasznie mnie irytuje, kiedy pod hasłem literatura kobieca wyświetlają się w głowie durne harlequiny. Jakby nie było Erici Jong, z jej wkładem w zrewolucjonizowanie myślenia kobiet, Majgull Axelsson, czy (mojej ulubionej) Rachel Cusk, że nie wspomnę o Oldze Tokarczuk, Sylwii Chutnik, czy Joannie Bator. Nie jestem typem wojownika, nie chce mi się walczyć ze stereotypami, dla mnie literatura jest albo dobra, albo zła. Wszystkie inne podziały służą jedynie wygodzie wydawcy, który potrzebuje etykietek, żeby produkt sprzedać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Magdaleno, to ważny głos! Moim zdaniem etykiety są też potrzebne czytelnikom, jako pewnego rodzaju drogowskaz przy wyborze obejmującym setki pozycji. Naturalnie kobiety-pisarki to nie tylko i nie wyłącznie autorki powieści romantycznej czy ucieczkowej, takie powieści piszą też mężczyźni, jak choćby Janusz Leon Wiśniewski i oni jakimś dziwnym trafem nie mają problemu z obecnością w mediach.

      Usuń
  5. Pani Małgosiu, Pani nie tylko świetnie pisze swoje powieści, ale także felietony (bo zdecydowanie mogę tak nazwać posty na blogu Guci). Jest Pani bystrą obserwatorką sytuacji i potrafi trafnie skomentować to, co widzi. Pani język, sposób wyrażania siebie bardzo mi odpowiada, bo cechuje osobę o nieprzeciętnej inteligencji. Dlatego też cenię Pani książki (te dla młodzieży też czytam i polecam moim uczniom - nie tylko uczennicom). I nigdy, przenigdy nie użyłabym terminu "literatura niska", czy "niższych lotów"!!!!!!!!! Nie tylko w stosunku do Pani powieści, ale do większości autorek, które pojawiają się na festiwalu "Pióro i Pazur" w Siedlcach. Owszem, na rynku jest masa czytadeł poślednich autorów (nie tylko autorek), ale wybór należy do czytelnika. Do pewnych treści trzeba dorosnąć. W obecnych czasach, gdy czytanie odchodzi do lamusa wśród młodych ludzi, ważne jest, aby zachęcić ich do lektury w ogóle. Dlatego złości mnie szufladkowanie literatury i autorów, przemilczanie pojawiających się dobrych książek, lekceważenie wydarzeń czytelniczych.... Cieszę się, że w Siedlcach - moim rodzinnym mieście - odbywa się festiwal promujący czytelnictwo, doceniający pracę naszych polskich świetnych autorek. Bo mamy się czym pochwalić... :-) Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Kasiu, bardzo dziękuję za komentarz. Liczymy na Pani wrażliwość, młodzi ludzie wychowywani przez świadomego nauczyciela już wygrali los na loterii. Do zobaczenia w przyszłym roku w Siedlcach!

      Usuń
    2. Żałuję, że nie udało mi się dotrzeć w tym roku :-( Moja mama wciąż zachwycona opowiada o spotkaniu z Panią :-) A to było moje marzenie do spełnienia.... ale co się odwlecze, to nie uciecze :-) Jestem pewna, że niedługo się uda :-)

      Usuń
    3. Liczę na to! Pozdrowienia dla Mamy. Gdyby miała dobre zdjęcia, to się kłaniam, bo większość wyszła kiepsko.

      Usuń
    4. Mam od Mamy jedno zdjęcie, bardzo piękne :-) Gdzie mam podesłać?

      Usuń
    5. Na Facebooku są w Informacjach moje maile. Dziękuję!

      Usuń
  6. Nie mogę a może nie chcę dzielić literatury na kobieca i inną, może dlatego ten świetny Festiwal nie przebija się w mediach, no bo jak promować literaturę kobiecą? Przecież ona w podtekście jest dla pensjonarek ... tylko zapomniano, ze pensjonarek dawno już nie ma, a my borykamy się bardziej z zżyciem niż nasi wojownicy ale tez i więcej czytamy i mamy większe oczekiwania biorąc książkę do ręki, dlatego szafowanie słowem literatura kobieca wcale nie pomaga, niestety
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, można mieć takie poczucie, że jeśli tak bardzo podkreślamy nasze istnienie, to pogłębiamy tym naszą osobność. Kwadratura koła.

      Usuń
  7. Reasumując, w sobotę 28 września 2014 r. w Siedlcach nie stało się nic nadzwyczajnego, bo malutką przecież książkę przesłoniła sporych rozmiarów rzeźba ( pomnik).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, o jaki pomnik chodzi, poproszę o wyjaśnienie.

      Usuń
    2. Przysięgam, że nie miałam z tym nic wspólnego.

      Usuń
    3. Poza teatrem, literaturą, muzyką, filmem i malarstwem istnieje jeszcze bardzo ciekawa dziedzina sztuki, jaką niewątpliwie jest rzeźba. To, że dzisiaj czymś się nie interesujemy, niczego jeszcze nie dowodzi. Brak większego zainteresowania jakąś dziedziną, z czasem przerodzić się może w pasję, wszystko zależy od inspiracji, niekiedy przypadku lub zbiegu okoliczności. Z moich obserwacji wynika, że historycy mają jednak bardzo rozległe zainteresowania, a Pani przecież jest też historykiem. O takim jednym panu już wspominałem. Pani sobie wyobrazi, że ten przenikliwy historyk, oczytany bimbrownik, plantator dyni i hodowca pekinów (taka rasa koni), teraz jest wielkim podróżnikem, odwiedza kraje zamorskie i nawiązuje kontakty z... Indiankami. Tak więc wszystko przed nami ;)

      Usuń