Na Facebooku tysiące fanów zgarnia nowy profil - "Recenzje z Lubimy Czytać". Znak czasów i w sumie nic dziwnego, wiele zrobimy dla żartu. Fajnie poczytać humor zeszytów.
Bardziej uświadomieni czytelnicy i autorzy mają wreszcie chwilę triumfu, bo ci, co sobie czasem po nas pojechali, czasem nie wiedząc, że są rozpowszechniani, odsłaniają tu swe miękkie podbrzusze. Napisali bowiem wcześniej herezje stawiające włosy na głowie, ocenili Mickiewicza, Bułhakowa, Hemingwaya, jakby to byli współcześni debiutanci nieobrośli licznymi interpretacjami i szacunkiem pokoleń. Zbłaźnili się swym brakiem oczytania i kultury.
No i rumor się zrobił, portal próbował bronić swych członków przed ośmieszeniem (czytaj: "nielegalnym cytowaniem"), bo owszem, chociaż występują pod pseudonimami, ich prezentowane na forum publicznym opinie są wstrząsająco osobiste.
Takie mamy czasy, że nikt własnych opinii nie kryje, co więcej, są naszą bronią w walce z autorytetami i na ogół nie potrzebują większego uzasadnienia poza: "Bo tak!". Nikt nas nie uczy skromności, potrzeby samodoskonalenia, nikt nie powtarza: "Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz". Wręcz przeciwnie, każdy pcha się na afisz, a jedyną miarą sukcesu jest skuteczność.
Owszem, o gustach się nie dyskutuje, ale pośmiać się z nich zawsze można.
Zastanawiam się, czy osoby cytowane przez powyższy profil ewidentnie w celu wykpienia, uważają że dzieje im się krzywda, czy też są zadowolone z osiąganej przypadkiem popularności?
Czy zdają sobie sprawę, jak takie ocenianie odkrywa prawdziwy stan ich umysłu? Raczej nie, bo pewnie by tego nie robili. U podstaw każdego oceniania leży chyba przekonanie, że ma się na konkretny temat coś do powiedzenia, że jest się ekspertem. A jeśli czytam książki, to ekspertem zostaję przecież automatycznie.
I taki autor opinii hojnie dzieli się kuriozalnymi sądami, przy których pan Jourdain, który nie wiedział, że mówi prozą, to tytan intelektu i światowiec.
Każdemu wolno się na własne życzenie ośmieszyć. Internet wszystko przyjmie, postawi obok siebie mądrość i głupotę, powagę i żart, wykształcenie i jego dotkliwy brak. Na równi pozwala się zbłaźnić uczniowi, studentowi, jak prezydentowi czy pani premier. Wypowiedzi publiczne obnażają nas lepiej niż łaźnia. Szkoda tylko, że nic z tego nie wynika.
Rzekłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz