Od wielu lat nie byłam na cmentarzu wieczorem. Jakoś się nie składało. W tym roku pojechaliśmy tuż przed zmierzchem i byłam wstrząśnięta, widząc jak zmienił się ten magiczny wieczór.
Dwadzieścia lat niby tego samego obrządku, odmieniło cmentarze nie do poznania. Zniknęła łuna, którą zawsze chciałam pokazać moim dzieciom i którą sama zachwycałam się co roku jako dziecko.
Żałuję, że nigdy nie udało mi się tego zrobić, bo łuny już pewnie nigdy moi synowie nie zobaczą. W ciągu tych lat zmieniły się bowiem znicze, jakie handel oferuje na Święto Zmarłych. W poczuciu dziwnej oszczędności, jakby naszą pamięć miały liczyć minuty płonięcia lampki, producenci wymyślili znicze w plastikowej obudowie, przykryte metalowym lub plastikowym wieczkiem z dziurkami. Tak chroniony ogień płonie aż do wyczerpania paliwa, czyli stearyny, co więcej, można do znicza dokupić zapasy, futerał wykorzystując wielokrotnie.
W rzeczywistości niewielu to robi, bo bywamy na cmentarzu raz do roku i zapominamy, jakie znicze poprzednio kupiliśmy. Zaśmiecając otoczenie, wyrzucamy więc tony plastikowego badziewia, chronić je przez rok nie ma powodu. Znicze są stosunkowo tanie, gdyby były drogie, pewnie ginęłyby z grobów, jako że złodziejstwo na cmentarzach wciąż ma się świetnie, niepiętnowane ostracyzmem społecznym ani karami sądowymi, bo to wszak niska społeczna szkodliwość...
Tak więc znicze kupujemy jednorazowe.
Niechby i takie były. Trudno mi się jednak pogodzić z tym, że bajecznie kolorowy plastik, najczęściej czerwony, żółty i biały, opakowuje ogień, niszcząc to, co w nim jest najpiękniejsze - jego jasny płomień, jego nieprzewidywany kształt, jego ciepło. Strach pomyśleć, ale pojawiły się już podobno w sprzedaży znicze na bateryjkę. O grających melodyjki słyszałam, ale wkładam tę opowieść między bajki.
Podobna cmentarna oszczędność dotyczy kwiatów. Chcielibyśmy raz na zawsze mieć z głowy przystrojenie grobu. Kupujemy więc plastikowe koszmarki i pełni dobrej woli pstrzymy cmentarz radosnymi kolorami oraz kwiatami, które przetrwają do następnego listopada.
Efekt każdy widzi.
Podobna cmentarna oszczędność dotyczy kwiatów. Chcielibyśmy raz na zawsze mieć z głowy przystrojenie grobu. Kupujemy więc plastikowe koszmarki i pełni dobrej woli pstrzymy cmentarz radosnymi kolorami oraz kwiatami, które przetrwają do następnego listopada.
Efekt każdy widzi.
Osobiście wolę żywe chryzantemy, bukiet z suchych liści czy mały krąg z nieśmiertelników i do nich ograniczam moje zakupy. Na szczęście udało mi się też kupić u harcerzy zwykłe, proste gliniane miseczki ze stearyną. Niczym nieprzykryte, pozwoliły ogniowi drżeć, płonąć i świecić. A że może zgaśnie wcześniej niż te duszące się w plastikowych zniczach? Nie szkodzi. Wieczności nie liczy się na minuty.
Dixi.
Mnie też brakuje łuny jaką pamiętam z dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńNa naszych cmentarzach w dzień to pokaz mody i na pomnikach wyścig gdzie więcej...
Niestety...
Wolę iść wieczorem po pokazie mody, wyścigu szczurów, tyle, ze nie ma już tego klimatu
Z pozdrowieniami
Sabinka t.1
Mnie tej łuny nie brakuje, zapach cmentarny był upiornym dla mnie, torsje, torsje torsje, nienawidziłam wizyt cmentarnych, od pewnego czasu mam to z głowy, pojedyncze lampki nie dymią tak mocno, a ja miałam straszne uczulenie na ten kopeć, zresztą ja moja córka i wnuczki, gdyby na Wólce Węglowej gdzie lezy ponad 1 milion ludzi zapalić takie kopcące oliwne lampki nikt nie mógłby tam wejść
OdpowiedzUsuńj
Współczuję przykrych dolegliwości. Ale oliwne lampki? Pierwsze słyszę.
UsuńPani Jadwiga myli wkłady z kompozytów oliwnych z wkładami ze stearyny. Właśnie te drugie żeczywiście podczas spalania emitujo sporo duszącego dymu i sadzy. Pod tym względem wkłady oliwne są zdecydowanie mniej szkodliwe, dodatkową korzyścio są mniej zaczernione lampiony, dzięki czemu mogą być one wykorzystane znacznie dłużej. I dlatego do lampionów należy kupować wyłącznie wkłady oliwne.
UsuńDziękuję za ciekawy i pouczający wykład. A te błędy ortograficzne to celowe czy przypadkowe?
UsuńPytanie jest skierowane do mnie czy do p. Jadwigi?
UsuńKto lubi przebywac na cmentarzu. I faktycznie wszystko się pozmieniało.
OdpowiedzUsuń