Niektórzy przebąkują, że najwyższe ceny żywności od dwudziestu lat, poza oczywiście klęskami żywiołowymi, zawdzięczamy politykom, którzy w trosce o klimat zarządzili obowiązkowe wytwarzanie i zużycie biopaliw.
Czyżby nie zapytali o zdanie ekonomistów? Bo na chłopski rozum biorąc, kiedy rynek się rozszerza, ceny muszą iść w górę.
Podobno na dodatek proces wytwórczy biopaliwa jest równie szkodliwy dla klimatu, jak używanie paliwa tradycyjnego. Koło się zamyka.
Co zrobią z tym politycy? Czy przyznają się do błędu?
Tymczasem fundują nam nie tylko zanieczyszczenie powietrza, ale również postępujące kurczenie się wielkich połaci lasów, które są wyrąbywane na pola, mające produkować rośliny do biopaliw. Kukurydza, zamiast na placki, idzie do kanistra.
Ekologia wciąż chyba jeszcze przerasta nasze pojmowanie. Kiedyś, chcąc oszczędzać lasy, naiwnie kupowaliśmy sztuczne choinki, to samo z odzieżą (sztuczne futra, torebki etc).
Doszło do tego, że otacza, a można powiedzieć nawet: osacza nas plastik.
Ponieważ mam przydomowy kompost, nie wyrzucam resztek organicznych. To, co wystawiam w workach, jest w większości plastikiem.
Zastanawia mnie czasem, co dzieje się z tą ilością plastiku? Dokąd w wielkiej pomarańczowej ciężarówce, odjeżdżają moje śmieci ?
I okazuje się, że donikąd, bo władze miasta Warszawy nie mają pojęcia, jak je rozsądnie zagospodarować. Oprócz tego, że podrzucą je sąsiedniej Zielonce.
Ale nawet, jeśli będziemy się kiedyś ubierać w tkaniny wytworzone z butelek, choć doprawny trudno to sobie wyobrazić, czy nie powinniśmy włączyć myślenia podczas wytwarzania takiej ilości materialów naturze obcych?
Nawyki byłyby tu moim zdaniem najważniejsze, nauczmy się chodzić z torbami do sklepów, nie traktujmy reklamówek, jak statusu bogactwa. Nie musimy już kolekcjonować puszek po piwie, przestańmy się zachowywać, niczym Hunowie. Stosujmy nacisk na producentów, aby wytwarzali opakowania zwrotne. Że to kosztuje? Ale jaka oszczędność na śmieciach!
Pomyślmy o naszych wnukach.
Pomyślmy o nas samych, bo w nas również gromadzi się to całe sztuczne świństwo: konserwanty z żywności, łykane w nadmiarze lekarstwa i tak zwane suplementy diety.
Pomyślmy o otoczeniu, o naturze, jak o zasobie, który może się wyczerpać. Przyroda nie ma bowiem możliwości nieskończonej autoregenaracji i, być może, nasze wnuki będą spędzały wakacje na wysypiskach śmieci.
Dostaną je w spadku od zachłannego pokolenia swych dziadków, które nie potrafiło ograniczyć apetytu na zbędne dobra.
Rzekłam.
No cóż, gdzie by się nie ruszyć, to człowiek produkuje jakieś odpadki. Może wystarczy po prostu znaleźć skuteczny sposób an radzenie sobie z ich przetwarzaniem, niż zamianę jednej wadliwej produkcji na kolejną.
OdpowiedzUsuń