czwartek, 26 grudnia 2013

Wielka kumulacja, czyli, co zrobisz z dwudziestoma milionami?

Te święta miały dla niektórych - poza wszystkimi innymi - również urok wielkiej kumulacji w Lotto. 

Dwadzieścia milionów, nie w kij dmuchał, taka kwota robi wrażenie nawet na tych, którzy na co dzień punkty sprzedaży kuponów loterii omijają szerokim łukiem. Co dopiero ci, którzy swój los uzależnili od szczęścia w grze i tylko w niej widzą szansę na poprawę swojej sytuacji materialnej?

Kto z nas chociaż raz nie zadał sobie pytania: Co bym zrobił z wielką wygraną? Z tak wielką wygraną? Dwadzieścia milionów, przecież to można by nawet założyć jakiś mały bank!

Nie znam osobiście ludzi, którym trafiła się wielka kumulacja, wiem że tacy istnieją i sądzę, że wbrew pozorom niemało mieli kłopotów z manną, która im niespodziewanie spadła z nieba.

Zastanawiam się, dlaczego ludzie uzależniają swoje szczęście od stanu konta? Dlaczego sądzą, że stając się bogatsi, byliby od razu szczęśliwsi? Bo bieda, niedostatek, są ich codzienną troską? Myślą: Ale byłoby wspaniale, móc pójść do sklepu i kupić wszystko, o czym zamarzę. Zapomnieć o ograniczeniach, oszczędnościach, kredycie, który tak nieubłaganie nalicza co miesiąc odsetki, tych wszystkich comiesięcznych kosztach...

Owe codzienne kłopoty i brak doświadczenia z posiadaniem pieniędzy, pozwalają nam marzyć o pięknym domu, samochodzie, dalekich podróżach spłaconych zaległościach, hojności wobec najbliższych i może wsparciu jakiś celów społecznych, odciągając nasze myśli od trudnych do wyobrażenia kłopotów z nadmiarem. 

Zresztą jak mamy wyobrazić sobie coś, czego nigdy nie doświadczyliśmy? Łatwiej budować na znanym fundamencie. Jak wyobrazić sobie zagrożenie, które, stając się bogatymi, możemy nagle poczuć? Przecież nie mamy nawet na tyle wyobraźni, aby zagospodarować całą kwotę! 

Kto usiadł z kartką i rozdysponował dwadzieścia milionów? Przecież to góra złotówek! Człowiek znudzi się, zanim dojdzie do końca!

Jeszcze trudniej wyobrazić sobie kolejkę bliskich, krewnych i znajomych, która się do tych złotówek zaraz ustawi! Bo wydaje nam się, że utrzymamy sprawę w tajemnicy... Akurat! Bogactwo, jak katar, jest nie do ukrycia: nowy samochód, dach na domu, lepsze ciuchy. "Skąd na to wszystko mieliście? Bo wiecie, mam taki problem... Pożyczcie, przecież oddam... Nie? Sknerusy!".

Dać - źle. Nie dać - jeszcze gorzej.

Czy umiecie oszczędzać? Większość potrafi, a nawet jeśli nie, wie, jak się ograniczać, życie nas tego nauczyło. A czy umiecie inwestować? Potraficie stawić czoło ludziom z banku, którzy was namawiają na fantastyczne lokaty, które przyniosą murowany, kilkudziesięcioprocentowy zysk? Jaką broń macie przeciwko bankom? Zaufanie?

To się uśmiałam...

Co prawda nawet trzy procent z dwudziestu milionów to kwota przyprawiająca o zawrót głowy; sześćset tysięcy rocznie, pięćdziesiąt tysięcy na miesiąc, jak to wydać?!

Otóż, wbrew pozorom, bardzo łatwo. Kiedy puszczają hamulce niedostatku, kiedy przestajemy na każdym kroku mówić sobie: "Nie!", stajemy się rozrzutni, sądząc, że podarowany przez życie worek nie ma dna. Każdy worek ma jakieś dno. 

Czy wiecie, jak zmienia się człowiek pod wpływem pieniędzy? 

Nie wiecie, bo i skąd... Nikt do tego nie przygotowuje. Większości z nas taka wiedza nigdy nie będzie potrzebna. 

W szkołach wciąż uczy się dzieci matematyki na pociągach, które się spóźniają, nie każąc rozwiązywać zadań, które uzbroją je przeciwko tym uroczym facetom z banku. 

Czy pomyśleliście, jak pod wpływem dostatku mogą zmienić się wasze dzieci? Pokazują to liczne przykłady firm, które upadały w trzecim pokoleniu, bo dzieci, mając wszystko, nie nauczyły się pragnąć zwycięstwa. Nie jest zdrowo mieć wszystko.   

Nie wiem, czy ktoś wygrał w tej akurat świątecznej wielkiej kumulacji, nie sprawdzałam, nie mój kłopot. Ale wciąż mam w pamięci słowa Polaka, któremu lata temu trafiła się kumulacja w wielkiej amerykańskiej loterii. Stracił nie tylko to, co wygrał, ale jeszcze więcej. Po latach powiedział, że gdyby jeszcze raz wylosował szczęśliwy los, spaliłby go przed podjęciem wygranej. 

Nie uważacie, że to zastanawiające?

Dixi.     

4 komentarze:

  1. nigdy nie wygrałam, za to mój ślubny a i owszem ale był wtedy mały więc rodzice zaopiekowali się jego wygraną
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarobił na swoje utrzymanie! Już nikt mu nie mógł powiedzieć: Ty darmozjadzie!

      Usuń
  2. Bez zainwestowania pieniędzy, rozejdą się tak szybko jak zwykła wypłata. Kiedyś robiłam z przyjaciółką podsumowanie i wyszło nam, że wygrana w Lotto nie wystarczy, by przeżyć życie bez pracy. Trzeba działać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet z dużymi pieniędzmi nie da się wyżyć do końca życia nic nie zarabiając, a tylko wydając. Trzeba więc gdzieś inwestować, zakładać coś swojego, by po latach dobrobytu nie obudzić się z pustymi kieszeniami.

    OdpowiedzUsuń