poniedziałek, 12 grudnia 2011

Brutalna prawda?

W związku z wystąpieniem europosła Godfreya Blooma, które to krótkie przemówienie w Parlamencie Europejskim rzekomo otwiera nam oczy na prawdę, muszę przyznać, że mam mieszane uczucia.

Nie co do wystąpienia, które jest krótkie i rzeczowe, raczej w związku z tą rzekomą nagą prawdą, którą poseł odkrywa, a telewizje nie chcą go za karę transmitować.

Dla tych, ktorzy nie widzieli: europoseł mówi, że rządy powinny wypić piwo, ktorego same nawarzyły, zapożyczając się bez pamięci i gdyby ktoś prywatnie tak postępował, poszedłby siedzieć.

Śmieszy mnie, kiedy internauci łapią się z tego powodu za głowę i dziwią, zdumiewa, że tego wszystkiego wcześniej nie widzieli, bo nikt im przecież oczu chustką nie zawiązywał.

Czemu się dziwicie, kochani? Sami wybieraliśmy tych śmieciowych polityków. Oni są u władzy na nasze życzenie. To nasze dobro mają na celu i dla nas okradają przyszłe pokolenia.

Śmieciowa polityka jest tylko sposobem na podobanie się wyborcom, pisałam już o tym kilka razy. Podobnie, jak śmieciowa literatura, od której uginają się półki w księgarniach, śmieciowe filmy, na które chodzimy do kina, śmieciwe jedzenie, które kupujemy w naszych supermarketach i śmieciowe dyplomy, które sygnują nasze śmieciowe wykształcenie.

To wszystko nasza zasługa, to odpowiedź na nasze potrzeby i żądania. To się nazywa marketing.

Gdybyśmy byli nastawieni proetycznie, prospołecznie i proprzyszłościowo, gdybyśmy nie domagali się coraz więcej pieniędzy, gdybyśmy potrafili się samoograniczać, być może świat wyglądałby inaczej?

Ale nie potrafimy. Kupujemy tysiące zbędnych rzeczy, żądamy obniżek podatków i podwyżek emerytur, fukamy na ceny jedzenia, benzyny, biletów komunikacji miejskiej, na niskie pensje i wysokie koszty utrzymania. Wciąż nam wszystkiego mało.

To tanieją na nasze życzenie. Taki Groupon nie powstał bez powodu. A że wykonuje się tam gorsze usługi? Cóż, coś za coś.

Polityka jest takim właśnie Grouponem. Dostajemy namiastkę rządzenia, bo jesteśmy nastawieni roszczeniowo, najważniejsze, żeby politycy spełnili nasze oczekiwania.

Nie można spełnić oczekiwań wszystkich członków społeczeństwa. W rezultacie politycy starają się gasić pożary i trzymać ze swoją najbardziej zaufaną grupą - ze sponsorami.

Kadencje są zbyt krótkie, żeby dokonać zmian, których zresztą nikt nie chce, choć wszyscy się domagają.

Więc czemu się tu dziwić?

Być może śmieciowa polityka, jaką dziś sprawują rządy, doszła do ściany? Co ją jednak powinno zastąpić? Czy da się to jeszcze posprzątać?

Ja nie wiem...

4 komentarze:

  1. Moim zdaniem odrobinę ten post przesadzony - bo jak mają się ograniczać emeryci, którzy dostają na rękę autentyczne 500 zł - i muszą w tym opłacić rachunki, wykupić leki, a przecież jeść też coś trzeba. A ceny nie spadają - tak jak i płace nie rosną. Może w dużych miastach, dobrze prosperujących firmach... rozumiem, niektórzy przesadzają - jednak tutaj przemawia Pani do wszystkich.
    Albo takie "głupie" ceny benzyny: "fukamy na ceny jedzenia, benzyny, biletów komunikacji miejskiej, na niskie pensje i wysokie koszty utrzymania" - i owszem. Moich rodziców nie stać na przykład na tankowanie po naszej stronie granicy (jeżdżą na ukraińskim paliwie) czy kupowanie w innych sklepach niż wyśmiewana Biedornka - kupowanie nowych książek do domu, nawet podręczników, jest raczej abstrakcją. A oboje pracują! Co zatem mają powiedzieć ci, którzy radzą sobie ze wszystkim w pojedynkę? Dlaczego mamy się we wszystkim ograniczać, kiedy za granicą da się spokojnie żyć na jednej pensji? Politycy, gdyby chcieli, to by coś zmienili - nikt nie mówi, że mają zreformować państwo w 4 czy 5 lat. Platforma ma już drugą kadencję i co? Wiadomo, że nie wszyscy politycy są źli ale za to co POWINNI robić dostają ciężkie pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Pani,
    Pochlebia mi Pani stwierdzenie, że "przemawiam do wszystkich". Nie, przemawiam do wąskiej grupy ludzi myślących i czekam na ich (w tym Pani) zdanie, bo jak napisałam w motcie do tego bloga, zostawiam sobie margines na pomyłkę. Mój świat jest tylko jednym z trzydziestu kilku milionów światów w tym kraju i chętnie dowiem się, jak to wygląda u Was. Ten blog ma służyć rozmowie. Ja tylko zagajam dyskusję i chętnie przyjmę wypracowane wspólnie zdanie.

    Oczywiste jest, że ograniczać się nie będą ci, którzy i tak ledwo przędą. Oni się siłą rzeczy już ograniczają. Też mam rodziców na emeryturze i również nie mają kokosów. Ale co pani powie na bezrobotnego, który w Urzędzie Pracy stwierdził, że przyjmie zatrudnienie od 3000 w górę, bo 2800 to on wyciąga z Pomocy Społecznej? Mam również wśród moich znajomych kilkoro bezrobotnych i widzę, jak różnie sobie radzą. Niektórzy są godni podziwu, inni zaś się tylko obijają. Każdy wybiera swoje życie.
    Nie da się wszystkich uśrednić. I jeśli się uprzeć, na każde stwierdzenie da się znaleźć kontrprzykład.

    Politycy zaś robią tylko to, na co im pozwolimy. Problem, że prawie nie mamy niezależnych polityków, którzy po odejściu od rządzenia mieliby się czym zająć i za co żyć. Tacy być może nie obiecywaliby nam złotych gór, tylko zarządzali krajem ku wspólnemu pożytkowi.
    Ale, widzi Pani, pożytek jednych często jest solą w oku innych. A grup nacisku mamy mnóstwo i każda ciągnie w swoją stronę. Przedsiębiorcy chcą niższych podatków, mundurowi czy nauczyciele wyższych pensji, emeryci wyższych świadczeń, chorzy dostępu do tanich leków, rodzice tanich przedszkoli.
    Czy widzi Pani grupę społeczną, która mówilaby: my niczego nie chcemy?

    Mieszkający od 36 lat w mieszkaniu komunalnym starszy pan, który od kilku lat do swojej emerytury pobierał zasiłek mieszkaniowy, oburza się, że miasto nie chce mu sprzedać zajmowanego lokum. Skąd ma środki, skoro przez kilka lat wykazywał ich brak? Decyzję miasta uznał za niekonstytucyjną. A konstytucyjne było pobieranie zasiłku?
    Taka jest nasza mentalność. Ile byśmy nie zarabiali, widzimy tylko własną krzywdę. Zbyt wielu z nas ogląda się na państwo, myśląc, ze podatki są z gumy. Niestety politycy też tak myślą i drukuja pieniądze bez pokrycia.
    To w imieniu Pani pokolenia mówię, bo to Pani pokolenie ugnie się pod ciężarem naszych emerytur. Mam tę satysfakcję, że mając firmę i pisząc prawdopodobnie NIGDY nie wezmę z ZUS emerytury. Zapracuję na nią sama, chociaż comiesięczne składki oczywiście odprowadzam.
    Dziękuję za Pani komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lao Che "Bóg zapłać"
    No co narobił?
    Chcę to
    I to obok chcę też
    Tego tutaj chcę podwójnie
    A z tego to biorę wszystko co jest,wiesz
    Niech to będzie moje,
    Niech będzie słodkie i kolorowe,
    I niech pachnie jakoś tak, wiesz, ładnie
    Niech zawsze będzie extra, nowe.
    I niech to dla mnie i tylko dla mnie
    Będzie błyskać i migać.
    I żeby zawsze to wszystko było blisko
    Żeby nigdy nie trzeba było się po to schylać.

    Daj mi, daj mi, daj mi, daj mi,
    Daj mi, daj mi, daj mi, daj mi.

    No daj, albo się bujaj.

    Chcę obywatelstwo bez kompleksowe,
    Chcę 7 niedziel w tygodniu, ale płatnych i to na umowę.
    Chce żeby się o mnie starały
    Te, co wcześniej nie chciały
    Chcę wakacyjną sylwetkę
    I lulki pełną rakietkę.

    Daj mi, daj mi, daj mi, daj mi,
    Daj mi, daj mi, daj mi, daj mi.

    I tu będzie takie, o,
    No i tu też będzie takie ,o,
    I tu będę miała takie te,
    No i tu też będę miała takie
    I tu będę miała takie te |x8

    Bo ja pomyślałem, że tu będzie inaczej
    A tu jest tak, o,
    Do dupy raczej.
    Jeśli masz w tym frajdę
    Aby rzeczy gmatwać
    To mi teraz za tę moją krzywdę zapłać
    Bóg zapłać
    Zapłać, Bóg zapłać…

    Ty, Bóg, dasz mi szczęście?
    Aha, małpa.


    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny tekst, nie znałam. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń